Pole Dance, bo o nim mowa, jeszcze nie tak dawno była to forma aktywności postrzegana i kojarzona jedynie z klubami nocnymi i uciechą dla mężczyzn. Na szczęście stereotyp się zmienia i tolerancja na ten rodzaj ruchu jest coraz większa. Sama trafiłam do grupy czystym przypadkiem, ale teraz wiem, że nie wyobrażam sobie tygodnia bez godzin spędzonych na sali treningowej. Jak zaczęła się moja przygoda i co w Pole Dance daje mi tyle endorfin szczęścia ? Już Ci opowiadam.
W klubie do którego chodzę na Pole Dance odbywają się
również zajęcia z Fit Jump – potocznie nazywane trampolinami – i to właśnie od
nich wszystko się zaczęło. Na początku regularnie chodziłam wyskakać się, co
wbrew pozorom nie jest takie łatwe, gdyż skoki muszą być ściśle określone i
poprawnie wykonane, by nie zrobić sobie krzywdy, a przy tym angażować mięśnie
do wysiłku. Jest to przyjemna forma aktywności, która spala maksymalną ilość
kalorii, ale również ma minusy takie jak kontuzje kręgosłupa czy okropnie
brzmiąca wypadająca macica u kobiet. Dlatego zmniejszyłam intensywność
treningów, a z czasem zaprzestałam uczęszczać na te zajęcia. Jak to się stało ?
Pewnego dnia spóźniona przez nieszczęsne warszawskie korki dotarłam do klubu
fitness, zajęcia z trampolin już dawno rozpoczęte, ale dziewczyny z recepcji
namówiły mnie na spróbowanie fitnessu z rurką, nieśmiało stwierdziłam czemu nie
i tak już zostałam. Rura została moim przyjacielem, mimo, że za swojego czasu
dała mi nieźle popalić, a ilość zajęć w tygodniu z jednego treningu zwiększyła
się na trzy. Dodatkowo jest to takie uzależnienie, że stale chce się więcej i
więcej.
Dużo dziewczyn nie próbuje, bo nie jest rozciągnięta, nie ma
silnych rąk czy najzwyczajniej się wstydzi. Jestem w stanie to zrozumieć, ale
to są zwykłe wymówki. Nie dowiesz się jak jest zanim nie spróbujesz ! Nikt na
pierwszych zajęciach nie będzie wymagał od Ciebie zrobienia banana w powietrzu,
flagi czy outside’ów z połączeniem innych figur. Wszystko małymi kroczkami, a
gwarantuje Ci, że jeśli spróbujesz raz to już nie będziesz chciała przestać.
Aspektem, który również zniechęca dziewczyny to „ślizganie” się na rurze - fakt jest to męczące i irytujące, kiedy
chcemy zrobić jakąś figurę lub połączenie kroków, a dłoń zjeżdża jak po wysmarowanym
olejem metalu. Jednak wszystko to zależy od dnia i najważniejsze, aby pamiętać,
że balsamy i kremy przed treningiem to wróg nie przyjaciel, bo to właśnie
głównie one przyczyniają się do kiepskiego trzymania. Rozciągnięcie owszem jest
ważne, ale to przychodzi z czasem, paradoksalnie nie trzeba przeznaczać wielu
godzin w tygodniu specjalnie wyznaczonych na stretching, ciało samo z treningu
na trening może więcej, a to jest niesamowicie budujące. Co do siły rąk ona
najszybciej przychodzi, już po paru zajęciach zobaczysz, że podniesienie i
utrzymanie swojego ciała nie jest takie trudne jakby się wydawało. Niesamowicie
ważna partią ciała jest brzuch, to właśnie dzięki tym mięśniom jesteśmy w
stanie zrobić dużo więcej, ale to nie znaczy, że od razu musisz posiadać
stalowy sześciopak, wszystko rzeźbi się w trakcie. Trening angażuje ogromną
ilość mięśni o których czasami nie mamy pojęcia, pamiętam jak po swoich
pierwszych zajęciach najmniejszy ruch sprawiał mi ogromny ból, a zakwasy
utrzymywały się przez kolejnych 6 dni. Ja akurat to uwielbiam, bo wtedy czuje,
że dałam z siebie wszystko i trening był dobry. Mimo to warto, szczególnie
jeśli chcesz ładnie wyrzeźbić ciało, poczuć się pewnie i zacząć latać.
Ból, otarcia, krew
Na zajęcia chodzę od ponad 3 miesięcy i dopiero niedawno
moja skóra przyzwyczaiła się do kontaktu z rura. Teraz trzymanie nogami nie
sprawiają mi już bólu, a siniaki coraz rzadziej się pojawiają. Jednak na
początku nie było tak kolorowo. Zwykłe krzesełko czy deska, gdzie w powietrzu „siedzimy”
lub trzymamy poziom na rurce i utrzymujemy się jedynie uściskiem ud to był
niesamowity ból, zaciskanie zębów, a po zajęciach otarcia i siniaki. Podczas
wizyt u lekarza, gdzie musiałam pokazać nogi zawsze padało pytanie – czy aby na
pewno nikt się nad Panią nie znęca ? – zabawne, ale tak właśnie wyglądałam, jak
ofiara przemocy lub gwałtu. Pierwsza krew również szybko się pojawiła, zaczęło
się od palca, później kolano i łydka, fakt były to małe otarcia, ale jaka
historia moich zmagań. Moi bliscy z przerażeniem patrzyli na moje ciało i
obawiali się, że sobie zrobię krzywdę, ale przyjemność z postępów, które
niesamowicie szybko przychodzą jest silniejsza. Z czasem ból i siniaki znikają,
skóra przyzwyczaja się do kontaktu z rura. Najlepszym czasem, aby zacząć jest
zima, chodzimy wtedy zakryte i nie widać skutków ubocznych treningów. Jednak to
nie znaczy, żebyś czekała, zacznij jak najszybciej i baw się tym.
Pole Dance to zajęcia na których w żadnym stopniu nie
będziesz się nudzić. Poziom zaawansowania wzrasta, dochodzą nowe figury oraz
przejścia między nimi, nowe połączenia kroków, za każdym razem próbujemy czegoś
czego nie było wcześniej. Dla mnie największą motywacją są postępy, to jak
widzę, że dana rzecz tydzień wcześniej sprawiała mi problem, a teraz mogę ją
wykonać bez zawahania. Co jest najważniejsze ? Technika ! Mimo, że niektóre figury
wyglądają na dość proste, to samodzielne wykonanie ich już takie nie jest,
dokładnie należy pojąć krok po kroku co zrobić, a jak już to załapiemy to nie
ma nic trudnego. Co jest jeszcze niesamowitym atutem ? Atmosfera. W grupie są
same dziewczyny, nie ma wstydu, każda z nas się wspiera wzajemnie, motywuje i
pomaga. Jak jedna rodzina, trenerka jest cierpliwa i tłumaczy do skutku. Poziom
zaawansowania jest różny i nie raz bywa tak, że część robi inne ćwiczenia,
wszystko dostosowane jest do poziomu i możliwości. Na początku nie było mowy o zdjęciach czy
filmach, bo przecież nie ma efektu wow i wolę poczekać, aż technika będzie
perfekcyjna. To był największy błąd mojego myślenia, od pierwszego zdjęcia
minęło dużo czasu, a galeria powiększyła się niesamowicie i choć nie jest
idealnie, to spoglądanie na moje postępy daje mi niesamowitą radość i motywację
to jeszcze większej pracy. Jeśli zdecydujesz się zacząć rób zdjęcia i obserwuj
jak się zmieniasz.
Godzinami mogłabym opowiadać o tej formie aktywności, ale po
co ? Sama się przekonaj, że warto. Tylko uważaj i pamiętaj o jednym - to uzależnia
! I za to nie biorę już odpowiedzialności ;)
Miłego dnia !
Aleksandra Anna
Ciekawy sport, ale chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :) U mnie niestety nie ma takich kubów. Z chęci bym chodziła na takie zajęcia :)
OdpowiedzUsuńSuper, chciałabym kiedyś spróbować :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie szacun dla każdej dziewczyny, która ćwiczy pole dance :) Trzeba mieć mnóstwo siły a i o obicia nie tak trudno
OdpowiedzUsuńPodziwiam :)
OdpowiedzUsuńWow, podziwiam! Życzę wytrwałości i dalszej, jedynie rosnącej satysfakcji :)
OdpowiedzUsuńrewelacja, pool dance jest piękny, wygląda na łatwy jednak jestem pewna, że trzeba mieć niesamowitą siłę aby prezentował się z lekkością
OdpowiedzUsuńRewelacja! Może kiedyś sama się skuszę :)
OdpowiedzUsuńhmm myślę, że pewnie nigdy nie spróbuje..
OdpowiedzUsuńMoja znajoma prowadzi w Zabrzu takie zajęcia. O dziwo jest bardzo duzo zainteresowanie takimi zajęciami. Ja sama może kiedyś spróbuje.
OdpowiedzUsuńTrzeba dużo odwagi i zapału do takiego sportu
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że chodzi mi to po głowie już jakiś czas. Może w końcu się odważę :)
OdpowiedzUsuń